kamienny anioł
sfrunął z ołtarza
tak zwyczajnie
jak co dnia
sfrunął z ołtarza
tak zwyczajnie
jak co dnia
szept twarzy
wykutej w kamieniu
pęka rysa czasu
powrócę jutro w deszczu
przyjacielu
odszukaj mnie w deszczu
prawda
w sam środek twarzy
do lasu poleciała
na skargę
miłość moja
niespełniona
człowieku
nic nie mogłeś
mogłeś wiele
nic nie mogłeś
mogłeś wiele
szkarłatny anioł
człowiekiem dźwiga
światło dnia
człowiekiem dźwiga
światło dnia
oczyma duszy przyjacielu
widzę Go
widzę Go
motyl już wie
komar jeszcze nie
śmieją się cichutko
wiatrem łaskotane
białe stateczki
wstaje z wolna
pacierzem syta
stara kobieta